niedziela, 24 sierpnia 2014

Część 2.

Po jakimś czasie znaleźliśmy się przed dobrze znanym mi wieżowcem. Max zaparkował na podziemnym parkingu i chwilę później wjeżdżaliśmy windą na piętro oznaczone liczbą "11". Obserwowałem chłopaka wyciągającego klucze i wkładającego je w drzwi. Otworzył je i wpuścił mnie do środka. Moim oczom znów ukazał się ten sam przestronny hol pomalowany na kolor beżowy, ta sama szafa stojąca na korytarzu, to samo lustro.
- Dawaj pyska, dzieciaczku - powiedział Max podchodząc do mnie.
Lubiłem, gdy tak się zgrywał. Pocałowaliśmy się i poszedłem do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłem tv. Czułem się jak u siebie. A nawet lepiej, bo tutaj miałem osobę, która była dla mnie bardzo ważna.
- Nakarmię ci rybki, ok? - krzyknąłem podchodząc do wielkiego akwarium stojącego na szafce.
- Jasne.
Wziąłem karmę i sypnąłem kilka razy po czym obserwowałem jak płatki spadają na dno, a rybki prędko zjadają je. W tej samej chwili do salonu wszedł Max mówiąc:
- Zamówiłem pizzę.
- A myślałem, że zrobimy coś razem.
- Zapomniałem zrobić zakupy.
Roześmiałem się. Max podszedł do barku i wyciągnął szklankę do drinków i kieliszek do wina. Do whiskaczówki nalał Jack'a Daniel'sa a do drugiego szkła czerwone wino. Podał mi kieliszek i usiadł na kanapie. Przysunąłem się bliżej niego i usiadłem mu między nogami. Obniżyłem się i przyjąłem pozycję pół-leżącą. Po chwili poczułem dłoń Maxa w swoich włosach. Uwielbiał się nimi bawić. Twierdził, że są takie miękkie i długie. Czasami mnie to denerwowało, bo psuł mi fryzurę, ale ja uwielbiałem to. Kochałem każdy jego dotyk. Po chwili poczułem jego usta na głowie. Jego klatka uniosła się w wyniku głębokiego oddechu. Podniosłem się i zbliżyłem do niego. Nasze usta znowu się złączyły. Wsunąłem mu rękę pod koszulkę i opuszkami palców przejechałem po zarysie mięśni. Max zsunął mi koszulę, którą zwykle nosiłem rozpiętą. Nasze pieszczoty przerwał dzwonek do drzwi. Chłopak wstał i poszedł otworzyć. Ja w tym czasie ogarnąłem się. Jedząc pizzę oglądaliśmy film. Leżałem z głową na kolanach Maxa. On znowu bawił się moimi włosami.
- Zrobisz mi tatuaż? - wypaliłem w pewnej chwili.
- Co?
- Obiecałeś mi już dawno.
- To może jutro, co?
- A dlaczego nie dziś? - spojrzałem mu w oczy. - Przecież wiem, że masz tu maszynkę.
- Ale tam jest bardziej sterylnie.
- To pojedziemy? - zapytałem obejmując jego twarz rękoma.
- Po alkoholu się nie jeździ!
- A może nie chcesz mi wcale zrobić?
- Nie chcę żebyś wyglądał jak brudnopis.
- Ale to tylko jeden tatuaż! Taki mały!
- Jaki?
- Kłódkę.
Wziąłem jego rękę i wskazałem na jego kłódkę na przegubie. Uśmiechnął się.
- Jutro, kochanie - pocałował mnie w czoło.
Wiedział, że przez to jedno słowo wszystko mu wybaczę. Używał go tylko w wyjątkowych sytuacjach. Zawsze jak chciał żebym mu uległ mówił do mnie 'kochanie'.
W tej samej chwili usłyszeliśmy mój dzwoniący telefon. Wyjąłem białego IPhona i spojrzałem na wyświetlacz. Mama. Odebrałem i powiedziałem, że jestem z kolegami na imprezie i wrócę jutro. Moja rodzicielka nie była zachwycona. Skłamałem, że to urodziny mojego przyjaciela. Zawsze uczono mnie, że kłamstwo jest złe, ale co miałem powiedzieć? "Mamo, nie ma mnie w domu, bo jestem u mojego chłopaka"?! Chyba byłbym już trupem. Moi rodzice nadal liczą na gromadkę wnuków. Niech sobie zrobią córkę, a nie liczą na mnie. Na samą myśl uśmiechnąłem się.
- Co to za uśmiech? - zapytał Max dotykając mojego dołeczka w policzku.
- Bo moi rodzice chcą mieć wnuki i tak sobie teraz pomyślałem, że skoro ode mnie nie będą ich mieć to niech sobie zrobią córkę.
Prawy kącik ust chłopaka podniósł się do góry. Kontynuowaliśmy oglądanie. Potem oglądaliśmy ekranizację powieści Stephena Kinga. Nim się zorientowałem nastał późny wieczór.
- Zostaniesz dzisiaj na noc, prawda? - zapytał Max nachylając się nade mną.
- Hmmm, a mogę?
- Jeszcze pytasz?
- No wiesz...
- Nie, nie wiem.
- W sumie to ja też nie.
Max roześmiał się po czym pocałował mnie. Ja chwyciłem pilota i zacząłem skakać po kanałach.
- Zostaw tu - powiedział chłopak, gdy na ekranie pokazał się mecz.
- Nie - wystawiłem mu język.
- Tak!
- Nie!
- Tak! - rzucił się na mnie.
Zaczął mnie łaskotać, a ja zacząłem się śmiać.
- Dobra, dobra! Oglądamy mecz! - poddałem się.
Max usiadł, a ja poszedłem w jego ślady i również się podniosłem. Wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem na chłopaka, który miał tryumfującą minę.
- Kretyn - podsumowałem go.
- I tak mnie kochasz.
- Pffff - udałem obrażonego.
- Oj przestań - przytulił mnie. Nie dawałem za wygraną. - Oj, kochanie - przejechał mi palcem po policzku.
Złapał mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzał. Patrząc w jego czekoladowe tęczówki znowu mu uległem. Cały udawany foch odszedł. Chłopak zbliżył się do mnie i dał mi całusa.
- I tak wiesz, że cię kocham - powiedział.
Uśmiechnąłem się. Jemu naprawdę trudno przychodziło wyznanie uczuć. To znaczy na początku było gorzej. Teraz częściej słyszę 'i tak cię kocham', 'oj kochanie' czy 'jesteś dla mnie najważniejszy'.
Położyłem się i zacząłem oglądać film. Było mi bardzo wygodnie, a ciepło bijące od Maxa sprawiało, że czułem się bezpieczny. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi. Rozejrzałem się po pokoju, w którym panowała ciemność rozproszona jedynie przez światło lampki. Max właśnie wychodził z łazienki. Usiadłem na kanapie i chwyciłem szklankę z pepsi. Miałem sucho w ustach, a wygazowana ciecz przynosiła chociaż najmniejszą ulgę.
- Idziesz pod prysznic czy idziesz spać? - zapytał chłopak kucając przy mnie. Był w samych bokserkach.
- Idę pod prysznic.
- Okey. Ja tu posprzątam.
Poszedłem do jego sypialni i wziąłem z szuflady bokserki. Nie miałem obrzydzenia do Maxa więc mogłem nosić nawet jego bieliznę. Przecież była wyprana. A chłopak dbał o czystość. Zawsze miał porządek w domu i w salonie. Ubrania zawsze starannie prasował i składał w kostkę. Był trochę pedantyczny. Jednak mi to nie przeszkadzało. Sam lubiłem czystość.
Woda rozbudziła mnie. Zapach żelu pod prysznic Playboy sprawił, że chciałem już znaleźć się w łóżku obok Maxa. Szybko się otarłem i naciągnąłem na siebie bokserki w czerwoną kratkę. Potem jeszcze umyłem zęby szczoteczką, która była przeznaczona dla mnie.
Po wyjściu z łazienki zauważyłem, że wszelkie źródła światła zostały wyłączone. Z wyjątkiem specjalnej lampki nad akwarium. Nie miałem problemów z trafieniem do sypialni. Znałem to mieszkanie jak własną kieszeń. W pokoju świeciła się lampka nocna. Wsunąłem się pod kołdrę prosto w ramiona Maxa. Chłopak zgasił lampę i przytulił mnie. Czułem jak podbródkiem jeździ mi po głowie. Ja powoli odpływałem w krainę snu. W pewnej chwili poczułem te miękkie usta na swojej szyi. Max delikatnie ssał moją skórę.
- Jak jutro obudzę się z malinką to cię uduszę - szepnąłem.

Czułem jak się uśmiecha, ale nie odpowiedział nic. W końcu udało mi się zasnąć. 

3 komentarze: