Po jakimś
czasie znaleźliśmy się przed dobrze znanym mi wieżowcem. Max
zaparkował na podziemnym parkingu i chwilę później wjeżdżaliśmy
windą na piętro oznaczone liczbą "11". Obserwowałem
chłopaka wyciągającego klucze i wkładającego je w drzwi.
Otworzył je i wpuścił mnie do środka. Moim oczom znów ukazał
się ten sam przestronny hol pomalowany na kolor beżowy, ta sama
szafa stojąca na korytarzu, to samo lustro.
- Dawaj
pyska, dzieciaczku - powiedział Max podchodząc do mnie.
Lubiłem,
gdy tak się zgrywał. Pocałowaliśmy się i poszedłem do salonu.
Usiadłem na kanapie i włączyłem tv. Czułem się jak u siebie. A
nawet lepiej, bo tutaj miałem osobę, która była dla mnie bardzo
ważna.
- Nakarmię
ci rybki, ok? - krzyknąłem podchodząc do wielkiego akwarium
stojącego na szafce.
- Jasne.
Wziąłem
karmę i sypnąłem kilka razy po czym obserwowałem jak płatki
spadają na dno, a rybki prędko zjadają je. W tej samej chwili do
salonu wszedł Max mówiąc:
-
Zamówiłem pizzę.
- A
myślałem, że zrobimy coś razem.
-
Zapomniałem zrobić zakupy.
Roześmiałem
się. Max podszedł do barku i wyciągnął szklankę do drinków i
kieliszek do wina. Do whiskaczówki nalał Jack'a Daniel'sa a do
drugiego szkła czerwone wino. Podał mi kieliszek i usiadł na
kanapie. Przysunąłem się bliżej niego i usiadłem mu między
nogami. Obniżyłem się i przyjąłem pozycję pół-leżącą. Po
chwili poczułem dłoń Maxa w swoich włosach. Uwielbiał się nimi
bawić. Twierdził, że są takie miękkie i długie. Czasami mnie to
denerwowało, bo psuł mi fryzurę, ale ja uwielbiałem to. Kochałem
każdy jego dotyk. Po chwili poczułem jego usta na głowie. Jego
klatka uniosła się w wyniku głębokiego oddechu. Podniosłem się
i zbliżyłem do niego. Nasze usta znowu się złączyły. Wsunąłem
mu rękę pod koszulkę i opuszkami palców przejechałem po zarysie
mięśni. Max zsunął mi koszulę, którą zwykle nosiłem rozpiętą.
Nasze pieszczoty przerwał dzwonek do drzwi. Chłopak wstał i
poszedł otworzyć. Ja w tym czasie ogarnąłem się. Jedząc pizzę
oglądaliśmy film. Leżałem z głową na kolanach Maxa. On znowu
bawił się moimi włosami.
- Zrobisz
mi tatuaż? - wypaliłem w pewnej chwili.
- Co?
-
Obiecałeś mi już dawno.
- To może
jutro, co?
- A
dlaczego nie dziś? - spojrzałem mu w oczy. - Przecież wiem, że
masz tu maszynkę.
- Ale tam
jest bardziej sterylnie.
- To
pojedziemy? - zapytałem obejmując jego twarz rękoma.
- Po
alkoholu się nie jeździ!
- A może
nie chcesz mi wcale zrobić?
- Nie chcę
żebyś wyglądał jak brudnopis.
- Ale to
tylko jeden tatuaż! Taki mały!
- Jaki?
- Kłódkę.
Wziąłem
jego rękę i wskazałem na jego kłódkę na przegubie. Uśmiechnął
się.
- Jutro,
kochanie - pocałował mnie w czoło.
Wiedział,
że przez to jedno słowo wszystko mu wybaczę. Używał go tylko w
wyjątkowych sytuacjach. Zawsze jak chciał żebym mu uległ mówił
do mnie 'kochanie'.
W
tej samej chwili usłyszeliśmy mój dzwoniący telefon. Wyjąłem
białego IPhona i spojrzałem na wyświetlacz. Mama.
Odebrałem
i powiedziałem, że jestem z kolegami na imprezie i wrócę jutro.
Moja rodzicielka nie była zachwycona. Skłamałem, że to urodziny
mojego przyjaciela. Zawsze uczono mnie, że kłamstwo jest złe, ale
co miałem powiedzieć? "Mamo, nie ma mnie w domu, bo jestem u
mojego chłopaka"?! Chyba byłbym już trupem. Moi rodzice nadal
liczą na gromadkę wnuków. Niech sobie zrobią córkę, a nie liczą
na mnie. Na samą myśl uśmiechnąłem się.
- Co to za
uśmiech? - zapytał Max dotykając mojego dołeczka w policzku.
- Bo moi
rodzice chcą mieć wnuki i tak sobie teraz pomyślałem, że skoro
ode mnie nie będą ich mieć to niech sobie zrobią córkę.
Prawy
kącik ust chłopaka podniósł się do góry. Kontynuowaliśmy
oglądanie. Potem oglądaliśmy ekranizację powieści Stephena
Kinga. Nim się zorientowałem nastał późny wieczór.
-
Zostaniesz dzisiaj na noc, prawda? - zapytał Max nachylając się
nade mną.
- Hmmm, a
mogę?
- Jeszcze
pytasz?
- No
wiesz...
- Nie, nie
wiem.
- W sumie
to ja też nie.
Max
roześmiał się po czym pocałował mnie. Ja chwyciłem pilota i
zacząłem skakać po kanałach.
- Zostaw
tu - powiedział chłopak, gdy na ekranie pokazał się mecz.
- Nie -
wystawiłem mu język.
- Tak!
- Nie!
- Tak! -
rzucił się na mnie.
Zaczął
mnie łaskotać, a ja zacząłem się śmiać.
- Dobra,
dobra! Oglądamy mecz! - poddałem się.
Max
usiadł, a ja poszedłem w jego ślady i również się podniosłem.
Wziąłem głęboki oddech. Spojrzałem na chłopaka, który miał
tryumfującą minę.
- Kretyn -
podsumowałem go.
- I tak
mnie kochasz.
- Pffff -
udałem obrażonego.
- Oj
przestań - przytulił mnie. Nie dawałem za wygraną. - Oj, kochanie
- przejechał mi palcem po policzku.
Złapał
mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzał. Patrząc w jego
czekoladowe tęczówki znowu mu uległem. Cały udawany foch odszedł.
Chłopak zbliżył się do mnie i dał mi całusa.
- I tak
wiesz, że cię kocham - powiedział.
Uśmiechnąłem
się. Jemu naprawdę trudno przychodziło wyznanie uczuć. To znaczy
na początku było gorzej. Teraz częściej słyszę 'i tak cię
kocham', 'oj kochanie' czy 'jesteś dla mnie najważniejszy'.
Położyłem
się i zacząłem oglądać film. Było mi bardzo wygodnie, a ciepło
bijące od Maxa sprawiało, że czułem się bezpieczny. Nawet nie
wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi.
Rozejrzałem się po pokoju, w którym panowała ciemność
rozproszona jedynie przez światło lampki. Max właśnie wychodził
z łazienki. Usiadłem na kanapie i chwyciłem szklankę z pepsi.
Miałem sucho w ustach, a wygazowana ciecz przynosiła chociaż
najmniejszą ulgę.
- Idziesz
pod prysznic czy idziesz spać? - zapytał chłopak kucając przy
mnie. Był w samych bokserkach.
- Idę pod
prysznic.
- Okey. Ja
tu posprzątam.
Poszedłem
do jego sypialni i wziąłem z szuflady bokserki. Nie miałem
obrzydzenia do Maxa więc mogłem nosić nawet jego bieliznę.
Przecież była wyprana. A chłopak dbał o czystość. Zawsze miał
porządek w domu i w salonie. Ubrania zawsze starannie prasował i
składał w kostkę. Był trochę pedantyczny. Jednak mi to nie
przeszkadzało. Sam lubiłem czystość.
Woda
rozbudziła mnie. Zapach żelu pod prysznic Playboy sprawił, że
chciałem już znaleźć się w łóżku obok Maxa. Szybko się
otarłem i naciągnąłem na siebie bokserki w czerwoną kratkę.
Potem jeszcze umyłem zęby szczoteczką, która była przeznaczona
dla mnie.
Po wyjściu
z łazienki zauważyłem, że wszelkie źródła światła zostały
wyłączone. Z wyjątkiem specjalnej lampki nad akwarium. Nie miałem
problemów z trafieniem do sypialni. Znałem to mieszkanie jak własną
kieszeń. W pokoju świeciła się lampka nocna. Wsunąłem się pod
kołdrę prosto w ramiona Maxa. Chłopak zgasił lampę i przytulił
mnie. Czułem jak podbródkiem jeździ mi po głowie. Ja powoli
odpływałem w krainę snu. W pewnej chwili poczułem te miękkie
usta na swojej szyi. Max delikatnie ssał moją skórę.
- Jak
jutro obudzę się z malinką to cię uduszę - szepnąłem.
Czułem
jak się uśmiecha, ale nie odpowiedział nic. W końcu udało mi się
zasnąć.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńŚwietne *........* next, next!;*
OdpowiedzUsuńNext blagam boże kocham Cie
OdpowiedzUsuń