Przed
domem parkowałem po godzinie jazdy. Były masakryczne korki. Miałem
nadzieję, że w domu nikogo nie ma. Niestety już po przestąpieniu
progu usłyszałem odgłosy krzątania się.
- Kamil,
to ty? - usłyszałem głos mojej mamy.
- Tak -
odkrzyknąłem.
- Jak było
na imprezie? - zapytała wychodząc ze swojego gabinetu z jakąś
żółtą teczką.
- Nawet
dobrze. Ale dzisiaj przypomniało nam się o ważnym projekcie na
lepszą ocenę - skłamałem. - Dlatego wracam do chłopaków i
zabieramy się do pracy. Nie wiem ile nam to zajmie więc
prawdopodobnie będę nocował u kolegi.
- Jutro
wrócisz?
- Nie
wiem. Może w poniedziałek pójdę od niego do szkoły - brnąłem
dalej. Czułem się niepewnie.
- O nie,
nie. Najpóźniej jutro masz być w domu!
- Tak w
sumie to jestem pełnoletni...
- Kamil,
nie przeginaj. Dobra, ja wracam do pracy. Pa, synku - dała mi
całusa. Ble. Fu. Ble.
Wyszła, a
ja ruszyłem schodami na górę. Jednak nie dane mi był to zrobić,
bo znowu usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
- Kamil,
czyje auto stoi przed domem? - usłyszałem ponownie głos mojej
rodzicielki.
-
Pożyczyłem od kolegi. Chcemy szybko zacząć ten projekt, a muszę
zabrać kilka książek.
- Aha, no
okey.
Zostałem
sam więc poszedłem na górę. Wszedłem do garderoby i wziąłem
torbę podróżną. Spakowałem do niej kilka ubrań i
najpotrzebniejsze przedmioty. Potem do torby, którą nosiłem do
szkoły spakowałem książki na poniedziałek. Prędko zszedłem na
dół. Z kuchni wziąłem jeszcze butelkę wody i jabłko. Chwilę
później byłem w drodze powrotnej do salonu. Tym razem udało mi
się ominąć korki. Zaparkowałem i wszedłem do środka jedząc
jabłko. Max robił tatuaż jednej z trzech dziewczyn. Reszta
chichotała przeglądając magazyny. Poszedłem do Tomka, który pił
kawę oglądając telewizję. Usiadłem na kanapie i chwyciłem
magazyn o piercingu. W pewnej chwili przypomniał mi się kaprys
sprzed kilku miesięcy. A mianowicie kolczyki w uszach. Wyglądało
to naprawdę świetnie.
- Tomek,
przekłujesz mi uszy? - zapytałem w pewnej chwili.
Uniósł
brew w geście niezrozumienia. Powtórzyłem pytanie. Zasadniczo to
musiał się zgodzić, bo przecież pracował u mojego chłopaka.
- Dobra,
chodź.
Poszedłem
za nim i usiadłem na fotelu.
- Nie za
dużo jak na jeden raz? - zapytał malując mi markerem kropkę na
lewym płatku ucha.
-
Pomyślałem, że skoro już tu jestem to można wreszcie to zrobić.
- Co racja
to racja.
Gdy Tomek
brał się za drugiego kolczyka usłyszeliśmy głos Maxa:
- Nie
przeginasz, dzieciaczku?
- Nie -
posłałem mu uśmiech. - Zabronisz mi?
- A co
jeśli tak?
- Pff,
moje ciało.
-
Zobaczymy wieczorem! Jeszcze zobaczymy kto będzie jęczał.
- Spadaj!
- rzuciłem w niego gazetą, którą cały czas czytałem.
- Ja
pierdole. Jesteście naprawdę obrzydliwi. Dobra, gotowe.
Podał mi
lusterko. Spojrzałem w swoje odbicie.
- Tak,
ładny jesteś - powiedział Max.
- Widzisz
kto ci się trafił? - powiedziałem uśmiechając się. Wstałem,
podszedłem do niego i dodałem: - Przeciwieństwa się przyciągają.
-
Przeciwieństwa powiadasz? - złapał mnie za koszulkę i pociągnął
na zaplecze. - Twierdzisz, że jestem brzydki? - pchnął mnie na
kanapę stojącą pod ścianą.
- Nie
jesteś aż tak przystojny jak ja.
- To
dlaczego jęczysz, gdy się tobą zajmuję? - dodał ciszej siadając
mi na kolanach. Jęknąłem czując jego ciężar.
- A mam
inne wyjście?
- Cham.
- I tak
mnie kochasz.
- Zawsze
mogę przestać.
Głupkowaty
uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Zostaw
mnie - próbowałem zepchnąć go z siebie.
- Nie. Za
bardzo cię kocham żeby cię zostawić.
- Przed
chwilą twierdziłeś coś innego.
- Przecież
wiesz, że to były żarty. Wiesz, że jesteś dla mnie
najważniejszy.
Przytulił
mnie, a ja znów poczułem smutek. Mimo to złączyłem ręce za jego
plecami. Nie wyobrażam sobie dnia kiedy pokłócimy się, powiemy o
kilka słów za dużo i rozejdziemy się na zawsze. Nie przeżyję
tego. Ja go za bardzo kocham.
- Nigdy
cię nie zostawię - z zamyślenia wyrwał mnie szept Maxa.
- Nigdy
nie mów nigdy.
- Na
zawsze będziemy razem - posłał mi uśmiech. - I przepraszam za to
co powiedziałem. Trochę przesadziłem.
- Ja też
trochę przegiąłem. Jesteś najprzystojniejszym facetem jakiego
znam.
Uśmiechnął
się, ale nie powiedział nic. Milczeliśmy patrząc sobie w oczy.
Kochałem jego brązowe tęczówki, kochałem jego ciemne, gęste
włosy stylizowane na hollywoodzką gwiazdę, kochałem jego mięśnie,
jego tatuaże. Kochałem go całego. Powoli zbliżył się do mnie.
Zamknąłem oczy i czekałem aż jego usta musną moje. W końcu
poczułem je. Miałem cały świat w zasięgu ręki. Czego więcej
potrzeba do szczęścia?
- Jedź do
domu - odezwał się Max.
- Kiedy
będziesz?
- Około
osiemnastej - podał mi kluczyki.
- A ty
czym wrócisz? - zapytałem.
- Przyjedź
po mnie. I tak trzeba jechać na zakupy.
- Okey.
Oboje
wstaliśmy.
- Uważaj
na siebie - Max dał mi całusa w policzek.
- Mhmm.
Wyszedłem
z salonu i chwilę później byłem w drodze do domu Maxa. Włączyłem
radio i uśmiechnąłem się słysząc "As long as you love me"
Biebera. Oboje uważaliśmy, że ta piosenka jest świetna.
Super najlepsze tylko czemu takie krótkie?:(((
OdpowiedzUsuńNext <333
OdpowiedzUsuńPrzydałaby sie jakas erotyczna scenka!
OdpowiedzUsuńProszę! Daj więcej!
OdpowiedzUsuńPyśka
^-^ zajebiste <3
OdpowiedzUsuńO jak super :) kiedy next ?
OdpowiedzUsuń