środa, 10 września 2014

Część 5.

Po czterdziestu minutach parkowałem na podziemnym parkingu. Gdyby nie kobieta i dwie nastolatki to panowałaby zupełna cisza. Wysiadłem i nacisnąłem przycisk blokujący drzwi. Zauważyłem, że dziewczyny patrzą na mnie, coś do siebie szepczą i chichoczą. Będąc kilka metrów od auta przypomniałem sobie o torbie, która została na tylnym siedzeniu. Cofnąłem się i zabrałem ją. Idąc do wyjścia z parkingu zderzyłem się z jedną z nastolatek.
- Ojej, przepraszam - powiedziała uśmiechając się.
- Nic się nie stało - odwzajemniłem gest.
Miałem wrażenie, że wpadła na mnie celowo. A może się mylę? Czekając na windę znów się spotkaliśmy. Będąc w środku nacisnąłem przycisk z dwoma jedynkami i czekałem aż ruszymy. Blondynka, która na mnie wpadła nacisnęła 12. Razem z przyjaciółką, siostrą czy kimś tam, zaczęła rozmawiać o muzyce. Mówiła trochę zbyt głośno, co delikatnie denerwowało mnie.
- Przepraszam, ma pan zegarek? - usłyszałem za sobą głos blondynki.
Wyjąłem telefon i spojrzałem na godzinę.
- Jest... - zacząłem.
- Czternasta dwadzieścia - dokończyła druga dziewczyna.
- Dokładnie - uśmiechnąłem się. Chyba nigdy nie zrozumiem dziewczyn.
- Chodź, zrobimy sobie zdjęcie - blondynka znowu się odezwała. O! Czyżby jednak miała telefon?
- Okey!
- To daj telefon.
Po chwili stroiły przed lustrem głupie miny. Ja tylko modliłem się, by winda wreszcie znalazła się na moim piętrze. W końcu zatrzymaliśmy się, a drzwi otworzyły się.
- Do widzenia! - usłyszałem znany mi już głos.
- Do widzenia.
Drzwi zamknęły się, a ja odetchnąłem z ulgą. Jezu. One były jakieś dziwne. Wyjąłem klucze z kieszeni i włożyłem je do zamka. Przekręciłem i po chwili byłem w środku. Wieszając klucze na haczyku spojrzałem na zawieszkę, która była w kolorach tęczy równości. Czyżby PrideShop? Uśmiechnąłem się i poszedłem do salonu. Czułem lekki głód więc po zostawieniu torby poszedłem do kuchni. Postanowiłem zrobić sobie sandwiche. Wyciągnąłem potrzebne mi produkty i po dziesięciu minutach siedziałem w salonie jedząc 'obiad'. Po posiłku pozmywałem naczynia i leżałem na kanapie oglądając telewizję. Mimo setki kanałów nie wiedziałem co oglądać. Wszystko wydawało mi się nudne. W końcu włączyłem PlayStation i zacząłem grać w Fifę. Nim się zorientowałem minęła siedemnasta. Szybko wyłączyłem sprzęt i wyszedłem z domu. Jakiś czas później parkowałem przed salonem. Wszedłem do środka. Było już pusto i każdy zbierał się do wyjścia.
- Max, twój kochaś przyjechał! - krzyknął Tomek widząc mnie.
- Ha ha, padłem - powiedziałem ironicznie.
- Wychodzimy załogo! - powiedział Max wychodząc z zaplecza.
Opuściliśmy salon i pożegnaliśmy się z Tomkiem, który poszedł w swoją stronę. Max zamknął drzwi i bramę po czym oboje poszliśmy do jego auta.
- Co robiłeś w domu? - zapytał zapinając pasy.
- Tęskniłem za tobą i odliczałem godziny do tej chwili.
- I bardzo dobrze! Lubię jak jesteś stęskniony - przejechał mi palcem po podbródku.
Nachyliłem się nad nim i nasze usta znowu się złączyły. Mógłbym całować go cały czas. Był dla mnie jak powietrze. Moja własna odmiana heroiny.
Chwilę później byliśmy w supermarkecie. Max musiał uzupełnić zapasy i przy okazji kupiliśmy produkty na dzisiejszą kolację jaką miał być kurczak po chińsku. Szybko się uwinęliśmy i wróciliśmy do domu.
Rozpakowaliśmy zakupy i wzięliśmy się za gotowanie. Max otworzył wino, które miało zostać na wieczór i nalał do kieliszka. Podał mi go i sam wziął łyk.
- Mmm, dobre.
Spróbowałem czerwonego trunku. Wino było naprawdę świetne.
Uwielbiałem gotować z moim chłopakiem. Zresztą, czego ja nie uwielbiałem z nim robić? Przy nim nawet najgorsza czynność nabierała nowego znaczenia.
Posiłek dość szybko został ugotowany. Kiedy Max nakładał wszystko na talerze ja przygotowywałem stół. Rozłożyłem sztućce i postawiłem dwie świeczki, które od razu odpaliłem. Chciałem żeby ta kolacja była inna. Wyjątkowa. Czasami można zjeść w przyjemniejszej atmosferze niż zwykła pizza leżąc na kanapie i popijając pepsi.
Chwilę później siedzieliśmy przy stole. Panowała świetna aura. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kurczak wyszedł naprawdę wyśmienity. Długo siedzieliśmy pijąc wino. Max włączył muzykę i nadal rozmawialiśmy. Dopiero później posprzątaliśmy i przenieśliśmy się na kanapę. Znów leżałem na kolanach mojego chłopaka. W pewnej chwili przypomniało mi się, że nie karmiłem chomika. Wyciągnąłem telefon i napisałem do mamy:


Nakarm Leona. Proszę.


Wysłałem i już po chwili otrzymałem odpowiedź:


Nie będę dotykać tego szczura! To Twój zwierzak więc powinieneś nakarmić go wcześniej!


Boże, jej naprawdę tak trudno nasypać mu pokarmu z pudełka? Przecież jej nie zje.


To chomik, a nie szczur. Poproś tatę.


Wysłałem i wróciłem do oglądania filmu. Miałem tylko nadzieję, że naprawdę nakarmią mi chomika.
Max znowu bawił się moimi włosami. Ja jeździłem mu ręką po udzie. Wiedziałem, że go to denerwuje, bo on bardzo szybko się podniecał.
- Kamil - powiedział w pewnej chwili.
- Co? - zapytałem głupkowato.
Nie odpowiedział nic. Uśmiechnąłem się i wróciłem do oglądania filmu. Jednak miałem ochotę przenieść się z Maxem do sypialni i zająć się sobą nawzajem. Miałem dziś wielką ochotę na seks. Było to aż trochę dziwne. Brakowało mi bliskości, dotyku, zapachu, mruczenia i tych wszystkich przyjemnych rzeczy, które działy się za drzwiami sypialni.
W pewnej chwili sprzęty zaczęły mrugać jakby napięcie prądu malało. Po kilku minutach wszystko zgasło.
- No kurwa znowu?! - powiedział Max. - Już drugi raz w tym tygodniu!
Ja cieszyłem się, że właśnie tak się stało. Podsunąłem się do góry i złapałem twarz chłopaka w dłonie. Zacząłem go całować. Kiedy odwzajemnił pocałunek wsunąłem mu ręce pod koszulkę. Po chwili zdjąłem ją i rzuciłem za kanapę. Zacząłem muskać klatę chłopaka. Po jakimś czasie wróciłem do jego ust. W tej samej chwili mój t-shirt podzielił los ubrania Maxa. Chłopak zaczął muskać mnie po szyi. Wiedział jak to na mnie działało. Ale dzisiaj wszystko działało na mnie z podwójną siłą.
Gdy już oboje byliśmy spoceni i zmęczeni, ale spełnieni Max przytulił mnie. W tej samej chwili zapaliło się światło w salonie. Oboje roześmialiśmy się. Po chwili Max znów zaczął mnie całować.
- Jeszcze ci mało? - zapytałem.
- Ty tylko o seksie myślisz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
Położył się na mnie i spojrzał mi w oczy. W pewnej chwili roześmiałem się, bo Max zaczął mnie łaskotać. Czy on nie może po seksie iść spać czy coś? Zawsze ma głupie pomysły. Tym razem zaczęliśmy turlać się po łóżku jak idioci. Byłem tylko ciekaw kiedy jeden z nas spadnie. Mam nadzieję, że to nie będę ja.
- Dobra, idę pod prysznic - powiedziałem, by jakoś od niego uciec. Miałem już dość tych łaskotek.
- Nie!
- Zmień pościel.
Poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Zmyłem z siebie resztki spermy, żelu i potu. Potem szybko umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Max stał na balkonie w bluzie i bokserkach.
- Miałeś rzucić palenie - powiedziałem.
- Przecież rzucam. Już nie palę tyle co wcześniej.
Miał rację, ale mimo wszystko wolałbym żeby w ogóle nie palił. Wrzuciłem pościel do pralki i poszedłem do sypialni. Dopiero, gdy się położyłem poczułem prawdziwe zmęczenie. Nawet nie doczekałem się chwili przyjścia Maxa.
-----
Ooo, jednak opowiadanie się podoba? Chociaż było jedno "Bywało lepiej". Może jakieś uwagi? :3
Czytasz = komentujesz. Komentujesz = motywujesz.

4 komentarze:

  1. Ta część podobała mi się o wiele bardziej niż pozostałe (nie twierdzę, że tamte były złe:D) pozdrawiam i czekam na następna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Su su su super ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Polska to jest tolerancyjny kraj. Ale k*rwa bez przesady. Do gejów nic nie mam, do lesbijek też. Do Twojego opowiadania też nie. Sama shippuję jeden gejowski parring. W sumie nawet nie wiem, po co to piszę. Ogólnie opowiadanie bez zarzutu, tknęła mnie tylko wzmianka o Polsce jako swego rodzaju ciemnogrodzie. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszej weny, bo pisać zawsze warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super next next next!

    OdpowiedzUsuń